czwartek, 3 sierpnia 2017

Kawiarnia z kotami - czy to możliwe ?


Bydgoszcz - jeszcze do niedawna małe, zaniedbane i zapomniane miasto. Z roku na rok coraz bardziej widać, jak rozkwita. Dowodem na jego rozwój jest powstawanie wielu ciekawych i niekonwencjonalnych kafejek, parków i innych miejsc ... no właśnie, jakich ?
Dokładnie piętnastego lipca 2017 roku w moim mieście, Bydgoszczy miało miejsce otwarcie niezwykłej kawiarni, w której mieszkają równie wyjątkowi domownicy.




Jest to kawiarnia, w której na stałe goszczą ... koty ! Już bardzo dawno temu słyszałam o istnieniu takich miejsc w Indiach, Japonii, Francji, czy Niemczech. W Polsce także funkcjonują już takie kafejki, w Warszawie oraz w Krakowie, lecz nigdy nie pomyślałabym, że ktoś wpadłby na pomysł otworzenia jej właśnie w Bydgoszczy, która nie jest ani miastem specjalnie dużym, ani też nie jest oblegana przez turystów.




"Kocia ferajna", bo tak nazywa się niedawno otworzona kawiarenka z zewnątrz wygląda bardzo niepozornie i według mnie odrobinę mało zachęcająco. Żółte, mało wyraziste ściany są mdłe i mogą odpychać nowych klientów. Szyld natomiast, wraz z moim bratem zauważyliśmy od razu, głównie ze względu na jego wielkość. Mogłabym się również nieco uczepić samej jego kolorystyki, gdyż jest on wykonany w nieco smutnych i ciemnych barwach.






"Kocia Ferajna" składa się z trzech pomieszczeń. Pierwsze, gdzie znajdziemy się zaraz po przejściu przez główne drzwi to korytarz. Tam też znajdują się miejsca do siedzenia oraz instrukcje, jakimi trzeba kierować się przebywając na terenie kafejki. Wszystkie zasady przedstawione są w sposób naprawdę przystępny i zabawny, bo za pomocą uroczych obrazków. Przekaz jest tak prosty i spójny, że dzieci bez problemu poradzą sobie z ich odczytaniem i zrozumieniem. Drugie pomieszczenie to bar, czyli miejsce, w którym składamy zamówienia, trzecia jest „kociarnia”. To w tej ostatniej, w obecności kotów możemy spędzić miło czas. 






Zaraz po wejściu należy skierować się właśnie do baru, gdzie czeka na nas dosyć spora karta z różnymi pysznościami. Możecie w niej znaleźć kawy, koktajle, lody, ciasta, soki i inne słodkości. Mnie bardzo zaciekawiła caffè latte o smaku kokosowym, która nie tylko smakowała wyśmienicie i podana była w przepięknej szklance (którą z chęcią zabrałabym do domu - haha), to jeszcze nie kosztowała mnie majątku, gdyż zapłaciłam tylko dziesięć złotych. Oczywiście, jest to nadal sporo, jak na kawę, ale to zdecydowanie mniej od cen w popularnych kawiarniach. Mój brat skusił się na lody o nazwie "Mars". Kosztowały one trzynaście złotych, lecz porcja, którą otrzymał była naprawdę spora, a do tego polana syropem czekoladowym ... mmmm !





Po dokonaniu płatności za wybrane desery udajemy się do, kluczowej w tym budynku sali, czyli pomieszczenia z jej czterema mieszkańcami - Luną, Marsem, Leo i Prezesem. Konieczne jest zapamiętanie numerku, który wręcza pani obsługująca bar, gdyż kiedy tylko zamówienie będzie gotowe, zostaniecie po nie wezwani właśnie nim. 
Wejście do głównej sali wywołało u mnie trochę zdziwienia, ale także troszkę mnie zawiodło. Spodziewałam się, iż pomieszczenie z kotkami będzie o wiele, wiele większe. Aczkolwiek mówią, iż czym mniejsze, tym bardziej przytulne.





Mimo niewielkiej przestrzeni, sala dla kotków została przepięknie wystrojona. Właścicielka zadbała o każdy szczegół wystroju, co sprawia, że aż miło usiąść i popatrzeć na całokształt tego wnętrza. Urzekły mnie urocze, małe i białe lampki, przystrojone w kolorowe wstążeczki, wielobarwna girlanda z kształtami kocich pyszczków i kocie naklejki na ścianach. Nie dało nie zauważyć się, jak dużo zabawek, leżanek, drapaków i innych atrakcji mają mali lokatorzy. Prawdziwy koci raj. Niezwykłe jest również to, iż koty, które znalazły się w "Kociej Ferajnie", pochodzą z bydgoskiego schroniska, a w dodatku wszystkie są do adopcji. 





Picie przepysznej kawki, przebywanie w przepięknie udekorowanym wnętrzu, wśród tych niezwykłych zwierząt, wraz z równie wspaniałymi i bardzo przyjaźnie nastawionymi ludźmi było dla mnie świetnym doświadczeniem. Po ponad godzinie wyszłam z "Kociej Ferajny" w jeszcze lepszym nastroju, niż przed wejściem do niej. Wygłaskałam każdego lokatora z osobna i zauważyłam, iż każdego z nich cechuje inny temperament. Mimo to, wszystkie były naprawdę słodkie i urocze.


Bydgoszcz, Osiedle Leśne, ul. 11 Listopada 16 – to tutaj swój raj odnajdą wszyscy miłośnicy mruczków. 





Koniecznie napiszcie mi, co sądzicie o tego typu miejscach i czy mieliście okazję już takowe odwiedzić ?




Zapraszam do pozostałych postów:

8 komentarzy :

  1. Bardzo ciekawe miejsce, chętnie odwiedzę tę kawiarnię będąc przejazdem. Miejsce dość kontrowersyjne, jeśli nie znamy zwierzaka i nie wiemy jak się zachowa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie miejsca są świetnie :)
    Z chęcią chciałabym się tam udać, tym bardziej, iż jestem miłośnikiem kotów.

    Obserwujemy? Daj znać u mnie.

    Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja byłam w Miau Cafe w Gdyni, genialne miejsce, bardzo ładnie i przytulnie urządzone, na pewno będę tam wracać, a z chęcią jeszcze bym zobaczyła jak kocia kawiarnia wygląda w Warszawie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super miejsce; moja kotka byłaby przeszczęśliwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałem w radiu O tym miejscu. Bardzo ciekawy a zarazem Odważny pomysł na zrobienie takiego lokalu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne miejsce ❤
    miedzykropkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam o tym miejscu już jakiś czas temu, razem z siostrą z wielką chęcią byśmy się tam wybrały, jednak odległość :\

    Obserwuje,
    pozdrawiam.

    emiliamatyska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne miejsce, muszę zabrać tam swoją przyjaciółkę, uwielbia ona koty!:) To miejsce dla niej to raj haha;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze !
Dzięki nim mam więcej chęci do działania :D

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.